Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Region: Ostatni weekend wakacji. Przed wypoczynkiem jeszcze raz zobacz spot policji promujący bezpieczne zachowania nad wodą. To konieczne, bo analizy utonięć są zatrważające

Data publikacji 27.08.2015

Przed nami ostatni wakacyjny weekend. Słoneczna pogoda, wiele imprez sportowych i artystycznych w regionie przyciągnie nad jeziora wielu wypoczywających. Dlatego policjanci jeszcze raz chcą przypomnieć o zasadach bezpieczeństwa. To konieczne, bo analiza dotychczasowych utonięć, szczególnie brak rozsądku w zachowaniu dorosłych ludzi, może przerażać.

Kom. Krzysztof Majewski z Morąga dał 52-latkowi drugie życie

Na co dzień oficer dyżurny w Komisariacie w Morągu tego dnia wypoczywał na plaży w Bogaczewie nad Jeziorem Narie. Usłyszałem krzyk, wołanie o pomoc. Mężczyzna z pomostu wskazywał oddalone o kilkadziesiąt metrów miejsce, gdzie pod wodą zniknął jego brat. Natychmiast popłynąłem w tamtą stronę, za mną dwóch moich kolegów. W pewnym momencie kiedy zanurkowałem, cudem chyba, zobaczyłem leżące na dnie ciało. Zanurkowałem ponownie, jednak nie mogłem go sięgnąć. Było bardzo głęboko. Po chwili dopłynęli moi koledzy, Tadeusz i Wojtek Maykowscy. Na zmianę nurkowaliśmy, żeby go poderwać z dna. Wreszcie się udało i doholowaliśmy go do brzegu. Był siny, bez oznak życia. Moja żona była na brzegu, krzyczałem, by pobiegła wskazać drogę karetce pogotowia, liczyła się każda sekunda. Na zmianę z kolegami reanimowaliśmy go. Wtedy się zorientowałem, że znam go z widzenia. Kiedy zaczął się krztusić, wiedziałem już, że jest nadzieja. Nieprzytomny mężczyzna zaczął ciężko oddychać. Cały czas kontrolowałem jego czynności życiowe. Po kilkunastu minutach przyjechała karetka, zabrała go do szpitala. Staliśmy na tej plaży jak sparaliżowani. Kiedy nadeszła informacja, że żyje, odetchnęliśmy z ulgą. –relacjonował walkę o życie 52-latka kom. Krzysztof Majewski. - Koszmar przeżywała rodzina, która obserwowała wszystko z brzegu. Baliśmy się też o matkę tego mężczyzny.
Policjant, jak napisał uratowany mężczyzna dziękując za ofiarność i pomoc, darował mu drugie życie. Mężczyzna naraził je wchodząc do wody po wypiciu drinka, dodatkowo rok wcześniej przeszedł ciężki zawał serca.

Kto tonie?
Statystycznie rzecz ujmując w sierpniu, w weekend, wieczorem, albo nocą, w jeziorach toną mężczyźni powyżej 50 roku życia, będący pod wpływem alkoholu.
Spośród 34 osób, które w wodach w regionie w ten sposób od początku maja br. straciły życie, aż 31 osób to dorośli od 30 roku życia. W tej grupie jest 19 osób, które miały powyżej 50 lat. W 23 przypadkach do utonięć doszło w jeziorach, najczęściej wieczorem i nocą. Największa liczba tych tragicznych zdarzeń miała miejsce w weekendy – od piątku do niedzieli, bo aż 22. W 19 przypadkach okolicznością utonięcia był wcześniej wypity alkohol.

Dzika plaża Jezioro Gronowskie
47-letni mężczyzna mieszkaniec pow. braniewskiego wieczorem wraz ze swoją rodziną poszedł nad jezioro. Na jednej z dzikich plaż jeziora Gronowskiego spotkał znajomych, z którymi pił alkohol. Kiedy mężczyzna postanowił popływać członkowie jego rodziny i znajomi - nie czekając aż wyjdzie z wody - opuścili plażę i pojechali do domu. Następnego dnia rodzina zaniepokojona, że mężczyzna nie wrócił do domu powiadomiła policję o jego zaginięciu. Po południu biorący udział w poszukiwaniach płetwonurkowie ze straży pożarnej wydobyli z jeziora ciało 47-latka.
Jezioro Śniardwy
Małżeństwo przebywające na jednym z pól namiotowych w miejscowości Nowe Guty w gm. Orzysz, wypłynęło materacem w głąb jeziora Śniardwy. Małżonkowie dryfując przysnęli na materacu. Gdy się obudzili zorientowali się, że za bardzo oddalili się od brzegu. Próbowali wrócić, jednak wiatr i silna fala skutecznie im to uniemożliwiały. Mężczyzna zsunął się z materaca do wody, chcąc odholować go wraz z żoną do brzegu. Gdy zanurzył się pod lustro wody i nie wypływał, kobieta zaczęła wzywać pomocy. Po pewnym czasie świadek zdarzenia pomógł jej wydostać się na brzeg. Jej mąż niestety zaginął. Służby ratunkowe i nurkowie wezwani na miejsce po około godzinie poszukiwań odnaleźli ciało 58-latka.

Jezioro Sasek Wielki w gminie Dźwierzuty
Przy kładce odnaleziono ciało mężczyzny. Pomimo podjętej reanimacji nie udało się uratować 55-latka. Według relacji znajomego ofiary utonięcia, mężczyzna zanim poszedł się wykąpać pił alkohol.


Jezioro Ryńskie
Rodzina zgłosiła policjantom zaginięcie 45-letniego mieszkańca gminy Ryn. Z przekazanych informacji wynikało, że 45-latek przyjechał do Rynu odwiedzić rodzinę. Przywitał się, a następnie poszedł popływać w jeziorze. W tym czasie mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Po pewnym. czasie jeden z członków rodziny znalazł na swojej łodzi ubrania należące do 45-latka. Jego samego nigdzie nie mógł znaleźć. Po zgłoszeniu zaginięcia w trakcie wykonywania czynności poszukiwawczych na jeziorze Ryńskim w okolicy portu „Ekomarina”, płetwonurek odnalazł ciało mężczyzny, w okolicy miejsca, gdzie mężczyzna wcześniej zostawił swoje ubrania. Teren przybrzeżny nie był strzeżony przez ratownika.

Plaża niestrzeżona nad Jeziorem Warnołty
W niedzielny poranek – około godziny 6:00 - oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie, że w miejscowości Wejsuny, na niestrzeżonej plaży nad Jeziorem Warnołty, zostało zauważone ciało człowieka, znajdujące się w wodzie około siedem metrów od brzegu. Wezwany na miejsce zespół ratownictwa wydobył ciało mężczyzny. Jak się okazało był to 42-letni mieszkaniec miejscowości Wejsuny, który z domu wyszedł w sobotę wieczorem. Na brzegu przy odzieży ofiary utonięcia leżała też butelka po alkoholu.

Odpowiedzialni młodzi. Dlaczego nierozsądni dorośli?
Już kolejny rok z rzędu w regionie nie odnotowujemy utonięć wśród grupy osób do 18 roku życia. W porównaniu do ubiegłorocznego sezonu turystycznego spadła także z 7 do 3 liczba utonięć wśród grupy wiekowej od 18 do 30 lat.
Dlaczego dorośli nie szanują swojego życia, przecież oni powinni unikać ryzyka, niebezpieczeństwa? Po pierwsze wypity alkohol, wydolność fizyczna spowodowana wiekiem, ale przede wszystkim przeszacowanie swoich możliwości. Jeśli byłem w stanie 10 lat temu przepłynąć długi dystans, to teraz też potrafię – podsumowuje podinsp. Jacek Doliński policyjny psycholog.

Gdzie jest bezpiecznie?
Tam, gdzie w wyznaczonych godzinach plaży, kąpielisk strzegą ratownicy wodni, policjanci, strażnicy miejscy nikt się nie utopił. W sytuacjach, kiedy patrole służb są na wodach, są świadkami, bądź dowiadują się o niebezpiecznych zachowaniach osób wypoczywających, mają możliwość bezpośrednio zareagować. Wykonaliśmy setki badań stanu trzeźwości osób wypoczywających nad wodą, reagowaliśmy w prawie 50 przypadkach, kiedy sternicy, kajakarze pływali po alkoholu i w taki sposób też zapobiegaliśmy wypadkom. Analizując przypadki tegorocznych utonięć można wysnuć wniosek, że niewiele z nich było po prostu nieszczęśliwym wypadkiem. Osoby wypadają z łodzi, wpadają do wody w wyniku brawury, nieostrożnego zachowania. Nie ma problemu z ludźmi, którzy wypoczywają nad wodą na trzeźwo, rozsądnie – powiedział kom. Andrzej Lubowiecki specjalista policji wodnej KWP w Olsztynie.
af
 

Powrót na górę strony